środa, 27 lutego 2013

The Walking Dead Season 3 Episode 11

Uwaga, tekst zawiera spoilery. Czytacie na własną odpowiedzialność.

Kolejny odcinek niesie ze sobą wiele wydarzeń. Andrea postanawia spotkać się z Rick’iem i spółką, a Gubernator w tym czasie szkoli własną „armię”. Niby brzmi fascynująco, lecz odcinek sam w sobie tak dobry nie był.

Ucieszyłem się z powodu spotkania Andre’i  ze swoimi przyjaciółmi, ale żeby nie było tak pięknie zostaje ona dość chłodno przywitana. Grupa robi jej wyrzuty i krytykuję jej postawę. Strasznie podobała mi się scena w której Michonne mówi jej w twarz „Wybrałaś ciepłe łóżko zamiast przyjaciela”. Rozumiem że jest dziewczyną Gubernatora i w ogóle, dlatego podejrzenia wydają się naturalne. Ale nie to mnie gryzie. Andrea jest ich przyjaciółką jeszcze z czasów pobytu na farmie, a traktują ją bardziej wrogo niż Merle’a. Ona się tylko przespała z Philipem, a on znęcał się nad Maggie i torturował Glenn’a. Jedyną rzeczą która usprawiedliwia tą sytuację to, to iż Merle’owi można zaufać z uwagi na Daryll’a. Na szczęscie pod koniec wizyty Rick jej trochę odpuszcza.


Tym razem bardzo podobała mi się Michonne. Zimna i twarda jak zawsze, ale tym razem to do mnie trafiło. Moim zdaniem jej najlepszy występ z dotychczasowych.

Na plus zaliczam także występ Merle’a. Hershel cytujący fragment Biblii, który Merle bardzo dobrze zna to bardzo fajna scena. I Michonne kwitująca jego usprawiedliwienia także na plus.

Kolejna świetna scena czyli moment w którym Carl mówi swemu ojcu aby odstąpił od przywództwa i odpoczął. Chłopak myśli racjonalnie i ma sporo racji. Tylko tu nasuwa się pytanie kto miałby go zastąpić? Trzema kandydatami którzy przychodzą mi do głowy to oczywiście Daryll, Hershel i Glenn. Daryll jest silny, ale moim zdaniem nie potrafiłby dowodzić drużyną ponieważ sam jest trochę takim samotnym wilkiem. Hershel potrafiłby utrzymać całą trupę w ryzach, ale jest kaleką co mocno utrudnia sprawę. Zostaje nam Glenn. Odważny, silny lecz niektóre decyzje podejmuje zbyt pochopnie. I ta cecha mogłaby sprowadzić na grupę sporo kłopotów. 

Oczywiście odcinek ma też wady. Gubernator szykuję się na wojnę. Wzywa wszystkich mieszkańców jego zdaniem, zdolnych do walki. W większości są to zwykłe niedobitki, niektórzy nigdy w życiu nie mieli broni w ręku, niektórzy są chorzy, ale Governor i tak na siłę próbuję zrobić z nich armie. I tak powoli Wodbury z bezpiecznej przystani staje się koszarami. Powinno to mnie jakoś przejąć, a nie przejęło.

Powraca Tyresee ze swoją grupą i zatrzymują się w Woodbury. Normalnie prawdopodobnie zostali by powystrzelani, ale skoro tworzy się mała armia to kilku dodatkowych ludzi zawsze się przyda.
Natomiast rzeczą która popsuła cały odcinek była końcówka. Muzyka w tle zupełnie nie pasowała do klimatu rozgrywających się wydarzeń. No i ostatnia scena w której chyba każdy się spodziewał, że Andrea nie zrobi tego o czym wspominała jej Carol.

Kolejny odcinek sprawił kilka niespodzianek, ale też kilka zawodów. Niektórzy będą narzekać że odcinek jest troche przegadany i mało się w nim dzieje, ale ja oceniam go dość pozytywnie. I jeszcze jedno wojna wisi w powietrzu. ;)

5/10

czwartek, 21 lutego 2013

Cała Polska pisze o komiksach

Na blogu JustKoz wystartowała niedawno interesująca akcja/konkurs -"Cała Polska pisze o komiksach". Akcja polega na napisaniu tekstu o tematyce około komiksowej może być recenzja, a nawet praca magisterska. Po szczegóły odsyłam tutaj: TUTAJ.
Ponieważ tekstów mam tyle co kot napłakał (albo i mniej), to dużego wyboru nie mam. Do konkursu zgłaszam moje dwie jedyne recenzje:
World of Warcraft Tom 1
Powrót Mrocznego Rycerza
Ale skoro mam czas do maja, to mam zamiar jeszcze napisać jakiś dłuższy tekst być może opis Fazy Pierwszej filmów Marvel'a? Pożyjemy Zobaczymy. ;D


środa, 20 lutego 2013

The Walking Dead Season 3 Episode 10


Uwaga, tekst zawiera spoilery. Czytacie na własną odpowiedzialność.

Postanowiłem zacząć pisać recenzje The Walking Dead, ponieważ jestem fanem tego serialu. Serial bazujący na serii komiksowej Roberta Kirkman’a jest genialny. Śmiało stwierdzam że trzeci sezon po prostu jak na razie powala na kolana.

Półfinał sezonu był naprawdę dobry. Po jego obejrzeniu nie mogłem się doczekać powrotu serialu po przerwie zimowej. Zostawiono nas w momencie gdy napięcie sięgało szczytu. Mogłem tylko odliczać dni do następnego docinka.


Zaczyna się dość spokojnie. Rick ma halucynacje. Glenn próbuje przejąć dowodzenie. Wyjaśnia po części jak do więzienia wdarł się Tyrees ze swą grupą, ale tylko po części. Co się dalej stało? Czy poszli w swoja stronę czy zrobili sobie osadkę w bloku w którym ich zamknął Carl? Na to odpowiedzi nie poznaliśmy.

Co mi się podobało. Postać Axel’a została w kilku scenach fajnie przedstawiona. Wykreowany na sympatycznego i zabawnego bohatera. Sceny z nim i Carol naprawdę przyjemnie się oglądało. A tu nagle bam! Gdy sobie dowcipkował ktoś mu strzelił w głowę. A potem już służył tylko jako (nie)żywa tarcza dla Carol.

Te całe odloty Ricka jakoś słabo pokazane. Krąży sobie wokół jakiegoś bagienka i czeka aż znów spotka jedną ze swych halucynacji. No, nie podobało mi się. Andrew Lincoln nie pokazywał nawet połowy swych umiejętności aktorskich.

W poprzednim odcinku jeśli się nie mylę Daryll i Merle mieli walczyć na śmierć i życie. Tymczasem w tym są w jakimś lesie i próbują znaleźć drogę do więzienia. Jak oni uciekli i co się stało? Mam nadzieję dostać odpowiedź w przyszłych odcinkach.

Podobała mi się za to końcówka odcinka. Gubernator nie odpuszcza. Rick i jego grupa muszą się przygotować na wojnę. Zapowiada się duuuużo akcji.

Po emocjonujących epizodach nastąpił odcinek spokojny który jest takim wprowadzeniem do dalszych wydarzeń. Takie zwolnienie tempa dobrze zrobiło. Odcinek miał wady, ale mimo wszystko nadal można go uznać za dobry i warty obejrzenia. Teraz z niecierpliwością czekam co Gubernator zgotuje grupie w dalszych odcinkach.

W komentarzach piszcie czy recenzja się wam podobała. Czy nie za wcześnie opublikowana. Wytknijcie mi każdy błąd. :)

6/10

wtorek, 19 lutego 2013

Powrót Mrocznego Rycerza


Po dwóch tygodniach zamieszczam kolejną recenzję. Miłego czytania...


Recenzja Powrotu Mrocznego Rycerza. W Polsce, komiks opublikowany nakładem wydawnictwa Egmont.

"Rozmawiają o niesamowitych przygodach… O człowieku ze Stali. Księżniczce Amazonce. Ale nigdy nie wspominają tego ponurego. Nie mówią o tym okrutnym. O tym, który nie potrafi latać ani zginać stalowych sztab gołymi rękami. O tym, którego wszyscy się bali i który śmiał się z całej reszty zawistnych tchórzy. Nie, o nim nigdy nie mówią. Wspomnijcie go, a zobaczycie, jak Dibny walnie szczęką w blat baru."
- Fragment artykuły "Złote czasy", autorstwa Jamesa Olsena dla "The Daily Planet"


Jestem fanem Batmana nie mogę zaprzeczyć. Jednak to było tak naprawdę moje pierwsze spotkanie z nim za sprawą komiksu. No jeszcze miałem okazję przeczytać 6 numerów Batman/Superman za sprawą Dobrego Komiksu. Ale o tym wolę zapomnieć. Zamiłowanie do tego herosa wzięło się głównie za sprawą filmów Burtona jak i Nolana. Oraz z seriali animowanych m.in. z świetnego Batman: TAS.

Na samym początku zamieściłem fragmenty wstępu do Powrotu który najlepiej oddaje naturę Batmana i fobie jakie wywołuje u przeciwników. Bez nadprzyrodzonych mocy polegając na swej inteligencji i sprycie potrafił pokonać  każdego (no może prawie każdego ). Tekst jest klimatyczny i świetnie oddaje nastrój całego komiksu przygnębiający i trudny, ale niezmiernie oryginalny.

Przypomnę nieco fabułę. Gotham City to miasto skorumpowane pełne bezprawia. Dawni bohaterowie juz dawno nie żyją bądź są na emeryturze. W mieście panuje anarchia. Bruce Wayne ma już 55 lat, a od 10 nie wciela się w rolę Batmana. Jest samotnym milionerem. Przez dekadę chwytał się różnych zajęć był np. kierowcą wyścigowym. Lecz gdy Gordon odchodzi na emeryturę, a bezprawie się szerzy, Batman powraca do swej roli by pokazać miastu iż wciąż jest jego obrońcą.

Frank Miller napisał dzieło przełomowe z harcerzyka z Golden Age stworzył bohatera trudnego. Bijącego się z własnymi myślami. Człowieka który po latach działalności nosi ze sobą niezwykły bagaż emocjonalny. Wciąż targają nim urazy z dzieciństwa i nie tylko np.  śmierć rodziców i Jasona Todd’a.  Bats postępuje nieraz brutalnie, ale nigdy ni posuwa się do ostateczności. Ma nadal swoje idee. Bruce ma 55 lat jego ciało nie jest już tak posłuszne jak kiedyś. On wie że może w każdej chwili zginąć i uświadamia to czytelnikowi nieraz. Podczas pościgu za Two-Face’m gdy został postrzelony mówi „Tracę czucie w lewym ramieniu, jeśli to atak serca to już po mnie. To będzie dobra śmierć”. Jest przygotowane na najgorsze i walczy dalej.

Wszystkie postacie wykreowane przez Millera są prowadzone na najwyższym poziomie. Rozdwojona osobowość Two-Face’a, szaleństwo Joker’a (scena w tunelu to dla mnie majstersztyk), niezwykły kodeks moralny Supermana. Autor idealnie oddał cechy każdej postaci. Zaczynając od klasycznych wrogów kończąc na Gordonie a nawet Spikerach telewizyjnych.

Wszechobecność mediów które powielają plotki, stereotypy i fałszywe informacje. W tych czasach jest tego pod dostatkiem. O większości zdarzeń dowiadujemy się z telewizji itd. Dlatego pomysł by dzięki środkom masowego przekazy mogliśmy się dowiedzieć o niektórych wydarzeniach i często skrajnych opiniach na temat działalności Mściciela z Gotham jest jak najbardziej trafiony.

Z początku przytłoczyła mnie wielowątkowość tego dzieła, ale po drugim przeczytaniu mogłem w pełni docenić  ten komiks. A ta wielowątkowość stała się olbrzymim atutem.

Miller jedzie chwilami nieźle po bandzie, ale robi to z kunsztem jakim na tak genialnego artystę przystało. Ilość pomysłów na pierwszy rzut oka dziwnych jest ogromna. Nie każdy artysta mógłby z nich zrobić coś dobrego, a twórcy Sin City się jednak udało.

Rysunki Millera mimo że powstały prawie 30 lat temu nadal cieszą oko. Schludnie wykonane i dynamiczne. Niektóre twarze nie powinny ujrzeć światła dziennego, ale jest ich w komiksie niewiele (na 200 stron komiksu może się przecież zdarzyć twarz jak koński zad ;D).  Frank Miller po prostu wykonał dobrą robotę. Ilustracją na pewno uroku dodają klimatyczne ciemnie kolory.

Drugie wydanie Powrotu Mrocznego Rycerza od Egmontu jest bardzo dobre. Gruby, połyskujący, miły w dotyku, kredowy papier. Ogromnym plusem jest masywne szycie. Ponieważ jestem przeciwnikiem klejonych HaCeków. Za minus można uznać okładkę która jest o wiele brzydsza niż w pierwszym wydaniu. I małym minusem jest dla mnie grzbiet. Gdyby był cały żółty bez prześwitującego pomarańczowego oraz gdyby usunięto z niego twarz Robin wyglądało by to o wiele lepiej. Tak zgadza się, jestem czepialski. :P

Podsumowując każdy szanujący się fan komiksu powinien mieć ten komiks u siebie na półce. Wszystko w nim jest wspaniałe. Dlatego jeśli macie tylko okazje to ludzie bierzcie się za ten komiks!!!
PS. Nie mogę się doczekać nowego Batsa od Egmontu! Batman rules!!!  
10/10

wtorek, 5 lutego 2013

World of Warcraft Tom 1


A oto moja pierwsza recenzja zapraszam do czytania...

Recenzja WORLD OF WARCRAFT vol. 1. W Polsce, komiks opublikowany nakładem wydawnictwa Egmont.

Nie jestem jakimś zwolennikiem spędzaniu czasu na graniu na komputerze. Nie jestem też zapalonym fanem gry World of Warcraft. Ogólnie rzec biorąc jest to moje pierwsze spotkanie z tym tytułem. Po przeczytaniu kilku stron już mi się zaczynał nudzić ale im dalej tym komiks stawał się ciekawszy i zaczynał wciągać w swój świat. 



Pierwszy tom opowiada o mężczyźnie dotkniętym amnezją, który został wyrzucony na brzeg rzeki. Już od początku wykazuje się umiejętnościami w walce. Wkrótce zostaje zwerbowany do grupy gladiatorów, szkolonych i utrzymywanych przez orka Rehgara. Razem ze swymi kompanami nocnym elfem Brollem i krwawą elficą Valeerą wygrywają zawody w Dire Maul. Wojownik zostaje nominowany imieniem Lo`Gosh. Mężczyzna zaczyna poszukiwać prawdy o sobie. Ale żeby tego dokonać musi uwolnić się z pod niewolnictwa Rehgara. A to dopiero pierwsza z jego niezwykłych przygód.

Teraz przejdę do scenariusza. Tekst napisała komiksowa legenda Walter Simonson który niestety nie jest mi zbyt znany, dopiero zaczynam przygodę z komiksem więc muszę jeszcze przestudiować to i owo. Lecz słyszałem dużo dobrego o jego dokonaniach w Thorze. W World of Warcraft scenarzysta daje nam fajną przygodę, niezłe postacie i dużo akcji. Komiksowy WORLD OF WARCRAFT utrzymany jest w konwencji komiksowego RPG, ponieważ bohaterzy raz za razem wykonują niezwykłe zadania, które rzadko kiedy ograniczają się do jednego kłopotu. Wszystko to spięte jest klamrą skupiającą się na Lo’Goshu poszukującym prawdy na temat swojego pochodzenia. Simonson jak mówił w wywiadach uważnie i dokładnie przestudiował świat WoW-a. Przedstawił wiele lokacji i przedstawił z lekka historię z świata Warcrafta.


Za rysunki odpowiedzialny był Ludo Lullabi którego także nie znam. Dlatego nie mogę oceniać go pod względem jego innych prac. Podpatrzyłem jednak kilka screenów z WoW-a. Zauważyłem że rysunki są bardzo odzwierciedlone względem gry. Ale nie lubię takiego kreskówkowego stylu to ciężko mi się na nie patrzy. Postacie wyglądają bez zastrzeżeń. Okładka pierwszego tomu jest jak dla mnie bardzo ładna. Jim Lee to w końcu klasa(wreszcie ktoś kogo znam ;D). Jednak w środku zostały pokazane także okładki innych twórców które były wręcz szkaradne.

Postacie są ciekawe i interesujące. Główną postacią jest Lo`Gosh który zapowiada się na całkiem ciekawą postać. Jednak o wiele bardziej ciekawią mnie postacie drugoplanowe czyli Broll i Valeera. Nocny i krwawy elf to rasy wrogie względem siebie. Jest to też ukazane w ich początkowych stosunkach. Jednak im dalej idzie naprzód historia tym bardziej mam wrażenie że zaczynają się do siebie zbliżać. Oby wykorzystano to w następnych tomach.


Komiks wylądował w Polsce za sprawą wydawnictwa Egmont. Komiks wydany na dobrej jakości papierze. A jaki zapach… gdy rozpakowałem go z folii poczułem świeżutki zapach farby drukarskiej. Nie ma przesytu dodatków ot okładki i kilka szkiców. Jedyne co mnie denerwuje to mniejszy format przez co wyróżnia się spośród mojej kolekcji komiksów (a jest ona dość uboga… :P).

Komiksowe wcielenie gry World of Warcraft jest dobrym i udanym komiksem. Porządne czytadło a dla fanów WoW-a pozycja obowiązkowa. Komiks nie ma praktycznie żadnych większych minusów. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Zdecydowanie najlepszy komiks na licencji z wydawnictwa WildStorm. Zobaczymy jak akcja się rozwinie.
5/10

poniedziałek, 4 lutego 2013

Witam!


Ok. To jest mój pierwszy post na moim blogu dlatego chcę przywitać wszystkich którzy będą czytać moje wypociny (oby ktoś się znalazł). Mam 15 lat (proszę bez kąśliwych uwag). Moją ulubioną postacią jest Batman. Komiksy czytam głównie z nurtu super-hero, ale mam zamiar to trochę zmienić. Niewiele jeszcze wiem na temat medium komiksowego, ale z czasem nabiorę wprawy i poszerzę wiedzę. Postanowiłem pisać sobie z nudów. Olewam Fb itp. Dlatego mam czas by raz na jakiś czas coś opublikować. Dopiero zaczynam ma kolekcja komiksów jest marna, ale mam nadzieje że się szybko rozrośnie. Będę zamieszczał recki komiksów i seriali, a raz na jakiś czas może felieton lub artykuł. Pożyjemy zobaczymy. Posty będę zamieszczał tak 2 razy w miesiącu więc spokojnie oczy od czytania was nie zabolą. Później mam zamiar zwiększyć tempo pisania do 3 postów miesięcznie a jak się dobrze rozkręci to post na tydzień. Blog z czasem postaram się dopieścić. Piszcie w komentarzach czy podoba wam się "szata graficzna". A więc jedyne co mi zostało zachęcić was do czytania. Już jutro pierwsza recenzja. ;D

A teraz blog uważam uroczyście za otwarty!