niedziela, 14 kwietnia 2013

WKKM Tom 10: Spider-Man: Ostatnie Łowy Kravena


Tyger! Tyger! Burnining bright
In the forest of the night,
What immortal hand or eye
Could frame thy fearfull symmetry?

Minęło sporo czasu od ukazania się poprzedniego tekstu. Wynika to trochę z powodu, iż zaangażowałem się w pisanie drugiego bloga tym razem o tematyce filmowej, na którego przy okazji serdecznie Zapraszam. Ale do rzeczy... Gdy usłyszałem o starcie kolekcji, byłem pewien jednego: Jeśli ukaże się Kraven's Last Hunt to będzie moim "must have"! I tak się stało. Teraz Kraven stoi i pręży się dumnie na mej skromnej półce.

Historia opowiada o jednym z wielu przeciwników Spider-mana, a dokładnie o Kravenie. Przez wiele lat udawało mu się przechytrzać śmierć, ale w końcu przyszedł jego czas i Łowca doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jednak zanim wpadnie w mroźne ręce Śmierci, musi złapać ostatnią zwierzynę. Ofiarę która przez lata wymykała się spod jego uścisku i drwiła z niego, podważając jego autorytet jako Najlepszego Łowcy. Tym razem Kraven'owi nie wystarczy tylko pokonanie przeciwnika. Nie, nie. On chce pokazać, że jest od niego lepszy na każdej płaszczyźnie. Udowodnić, że jest lepszym Łowcą, przeciwnikiem i Spider-man'em.
Komiks na pewno skierowany jest dla dojrzalszego czytelnika, który będzie potrafił odkryć i zrozumieć przekazane w nim wartości.

DeMatteis potraktował dialogi po macoszemu, postanawiając opowiedzieć historie w 99% za pomocą narracji w rankach i przemyśleń bohaterów. Kocham ten typ prowadzenia historii, od kiedy przeczytałem "Powrót Mrocznego Rycerza" i trzeba przyznać, że w 10 tomie WKKM prezentuje się równie dobrze.

Komiks cechuje się świetnym, mrocznym i niepokojącym klimatem. Akcja dzieje się głównie w ciemnych miejscach, takich jak kanały czy dom Kravinoffa. Wybór takich lokacji tworzy w jakiejś części ten wspaniały klimat, ale to głownie świetne przemyślenia bohaterów tworzą całą tą otoczkę mroku. 

Podobały mi się strasznie te sceny z pająkami i szczurami. Idealnie odzwierciedlały to co się dzieje z bohaterami.

Rysunki Mike'a Zecka są bez zarzutu. Chwilami nie podobają mi się rysowane przez niego twarze(Kraven ma chwilami nos jak pospolity ziemniak ;P). Ogólnie jednak rysunki są solidne i mimo, iż się trochę zestarzały, to nie wyobrażam sobie Ostatnich Łowów z innym rysownikiem.

Mamy ciekawą game postaci. Świetnie wykreowany został Spider, ale to nie jest jego komiks. Ten tom należał do Kravena! Zawsze miałem go za postać śmieszna i niepoważna.  Po prostu z kogoś takiego nie można zrobić charyzmatycznej postaci, a DeMatteis'owi się jednak udało. Uczynił go postacią wielowymiarową. Kraven przedstawiony w tym komiksie jest honorowy, brutalny, chcący zawsze górować i pragnie tylko odzyskać honor. Targany jest wciąż przez wydarzenia z dzieciństwa.  Bardzo fajnie wpleciono w jego historię, elementy historyczne z dawnej Rosji. Siergiej Kravinoff stał się jedną z moich ulubionych postaci. Ciekawie został użyty również Vermin. Mimo, iz jest tylko pionkiem w chorej grze "Największego z łowców" to pełni jedna z kluczowych ról. Jednak nie wyobrażam sobie dobrej historii w której on byłby głównym "złym".

Pierwsza połowa noweli graficznej jest dość niemrawa i chwilami nuży, ale druga to już po prostu majstersztyk i klasyka komiksu.

Tym razem muszę skarcić Hachette. Egzemplarz nabyłem w stanie prawie doskonałym(okładka), ale na środek komiksu nie miałem już wpływu. Jest kilka rozmazanych stron, co daje efekt jakby były wyrwane z innego komiksu. Tworzy to trochę niechlujny efekt. Są oczywiście dodatki w postaci sylwetek twórców, drzewa genealogicznego Kravinoff'ów i polecanki.

To było moje pierwsze zetknięcie zarówno z twórczością DeMatteisa jak i Zecka. Mogę śmiało stwierdzić, że jestem zauroczony kunsztem scenarzysty, jak i zadowolony z rysunków. Polecam każdemu fanowi komiksu zapoznać się z tym klasykiem gatunku.
10/10

środa, 3 kwietnia 2013

The Walking Dead Season 3- Podsumowanie


UWAGA tekst MOŻE zawierać spoilery. 
Finał sezonu za nami. Śmiało można stwierdzić, że twórcy podołali zadaniu, zaserwowali nam najlepszy z dotychczasowych sezonów. W trzecim sezonie było wiele napięcia, multum mocnych scen, wiele ciekawych postaci, dużo fajnych relacji, ale i kilka rzucających się w oczy niedociągnięć.

Twórcy przedstawili nam bardzo odmienne podejście niż w poprzednich sezonach. Podobnie jak w komiksie, tak w serialu coraz większym zagrożeniem stawali się ludzie. Życie w świecie opanowanym przez zombie, dało siwe znaki wszystkim. Utrata bliskich, potrzeba walki o życie odbiła się na niejednym człowieku. Takim człowiekiem jest właśnie Gubernator (o nim za chwilę).

Po finale drugiego sezonu, apetyty na kolejne odcinki znacznie wzrosły. Teraz mogę śmiało stwierdzić, że zostały zaspokojone. Jak już wspominałem trzeci sezon, jest najlepszym z dotychczasowych. Na sukces sezonu składało się wiele czynników. Zniknęły praktycznie wszystkie denerwujące elementy z poprzednich sezonów. Odcinki przestały się dłużyć, wprowadzono więcej napięcia, mniej durnych wątków no i powiększono BUDŻET. Trzeba po prostu wspomnieć, że w tym sezonie, scenografia wyglądał przepięknie  Ciemnie, wąskie korytarze więzienia były naprawdę momentami przerażające. Więzienie wyglądało na miejsce w którym nikt nie chciałby się nigdy znaleźć. Dlatego brawa dla AMC.

Fajnie rozwinięto postacie. Życie w tym świecie dało im w kość i można to bez problemu zauważyć w zmianie ich zachowania. Rick stał się liderem rządzącym twarda ręką, postępował tak jak uważał za słuszne, ale nie zawsze stawał na wysokości zadania. Na szczęście pod koniec tej odsłony zakończył swoje Ricktatorship. ;) W tym sezonie życie dało mu w kość. Stracił żonę, urodziło mu się dziecko, musiał się uporać z problemami przywódcy. To wszystko odbiło się na jego psychice, co twórcy próbowali nam za wszelką cenę pokazać(nie zawsze w dobry sposób ;/ ).

Postacią która w tym sezonie przeszła największa zmianę, jest Carl. Bardzo dojrzał. Musiał podejmować wiele trudnych decyzji (dobił własna matkę :O). Zaczął zabijać wrogów. Choć nie zawsze musiał to robić, najlepszym tego przykładem jest odcinek finałowy w którym zabił poddającego się dzieciaka. Jednak jego uzasadnienie było tak przekonujące, że nawet Rick przez chwile musiał się zastanowić czy Carl zrobił źle.

Naprawdę warto też wspomnieć o nowych postaciach. David Morrisey jako Gubernator był genialny! Dowódca mieszkańców Woodbury. Z początku wydaję się dobrym człowiekiem i wybawcą mieszkańców, na nieszczęście Ricka i spółki okazał się chorym psychopata, dla którego najważniejsza rzeczą jest potrzeba zemsty. trzymane w akwariach głowy sztywnych były przerażające. Budowa sali tortur tez wpada w pamięć. Jest on kolejną ofiara życia w świecie Trupów. Sceny z jego córka były wzruszające. Brawa dla Morriseya!!!

Ciekawą postacią była również Michonne. Zimna wojowniczka była interesująca. Jednak sądzę że nie wykorzystano w pełni jej potencjału. Podobała mi się scena z finałowego odcinka w której była z Andre'ą do ostatniej chwili. Widać że bardzo się zżyły, a pozornie nieczuła Michonne okazała się bardzo ludzka.

Na pochwałę zasługują także inne postacie m.in. Merle(pisałem o nim przy okazji poprzedniego odcinka), Milton, badass'ujący Glenn, Daryll i Herschel. 

Denerwujące jest, że mimo wielu okazji nikt nie zabił Gubernatora, jest to trochę naciągane, ale przecież nie można zabić głównego złego w łatwy sposób. ;)

Sam finał sezony został zgrabnie rozegrany. Przygotowywałem się na rzeź i wojnę, ale jej nie dostałem. Z wielkiej wojny zrobiono krótką bitwę, jednak fajnie zagrano w odcinku na emocjach. Mimo wszystko na odcinek finałowy mi to nie pasuje. Trochę się zawiodłem. W odcinku było kilka bullshit'ów np. odparcie we dwóch oddziału Gubernatora (złożonego z ok 30 ludzi) i Andrea próbująca się nieudolnie uwolnić. Philip w końcu kompletnie oszalał. Cieszę się, że w końcu Andrea zakończyła swoje występy w tym serialu, ponieważ jej postać została strasznie ogłupiona. Po prostu druga Lori. Jednak jak to w tym sezonie było i ona zginęła w godny sposób. Śmierć Lori i T-doga postaci których na pozór nikomu nie powinno być żal, została pokazana w wzruszający, grający na emocjach sposób (przy śmierci Lori się po prostu poryczałem, nie boje się do tego przyznać  ;P). Finał był spokojny, a zakończenie bardzo zamknięte, bez żadnego cliffhanger'a. Ale zaskoczyło mnie, że sprawa z Governorem się jeszcze nie skończyła. Dziwi trochę fakt że mieszkańcy Woodbury z ciepłego domu przenieśli się, do zimnego, surowego więzienia. Pozostaje czekać do jesieni. Ehhhhh....

Na koniec zamieszczam moje TOP 7 odcinków tego sezonu:
  1. 12. Clear
  2. 4. Killer Within
  3. 15. This Sorrowful life
  4. 7. When The Dead come Knocking
  5. 8. Made to Suffer
  6. 14. Prey
  7. 5. Say the Word
Reasumując sezon był bardzo dobry, a momentami świetny. Ciekawe postacie i wzruszające sceny to główne zalety tej odsłony TWD. A więc jedyne co mi zostaje to powiedziec, że czekam z niecierpliwościa na kolejne odcinki sezonu. ;) Pozdrawiam.

W komentarzach możecie pisać co sądzicie o trzecim sezonie The Walking Dead, i poszczególnych odcinkach. Serdecznie zapraszam. ;)