środa, 14 sierpnia 2013

Nickelodeon's Teenage Mutant Ninja Turtles

Z "Nastoletnimi Zmutowanymi Żółwiami Ninja" raczej nie miałem zbyt często do czynienia. Jak byłem dzieckiem obejrzałem kawałek filmu, a innymi czasy do rąk wpadła mi dołączona do gazety płyta z serialem. Jak widać Żółwie nie odegrały zbyt dużej roli w moim dzieciństwie, ale ostatnio postanowiłem choć odrobinę, ten stan rzeczy zmienić. Wybór był duży, ale prosty. Wybrałem to, do czego miałem najłatwiejszy dostęp. I tak zacząłem swą przygodę z "Teenage Mutant Ninja Turtles" stacji Nickelodeon.

Każdy powinien orientować się, kto gra w tej animacji pierwsze skrzypce. Żółwie Leonardo, Raphael, Michelangelo i Donatello mają po 16 lat, dopiero zaczynają swą misję obrony ludzkości, przed wszelkiej maści mutantami, kosmitami czy członkami Foot Clanu. Każdy Żółw jest inny. W przeciwieństwie do oryginału różnią się opaskami, ale i bez tego można by odróżnić każdego z nich, a to wszystko dzięki nadanym im cechom i charakterom. Każdy z stworzonych przez Kevina Eastmana i Petera Lairda bohaterów, ma unikalną osobowość, które często są kontrastowe względem innych członków grupy, najjaśniejszym przykładem są Raph i Mike.


Twórcy serialu jasno dali do zrozumienia, że w serialu dominował będzie humorystyczny ton opowieści. Zarówno komizm sytuacyjny, jak i słowny są na naprawdę wysokim poziomie, chwilami zdarzają się potknięcia, ale scenarzyści próbują je za wszelką cenę niwelować, aby zapewnić widzowi dobrą i przemyślaną rozrywkę. Serial zawiera sporą dozę humoru, ale nie próbuje być tylko i wyłącznie komedią. Pojawiają się wątki poważniejsze, a nawet tragiczne, ale siła serialu tkwi w tym, że potrafi je idealnie pogodzić, z tematami humorystycznymi. 

Animacja została wykonana całkowicie w technologii CGI. Nie jestem jej przeciwnikiem, wręcz przeciwnie sądzę, że można z jej pomocą zdziałać naprawdę wiele. Ma jednak jeden mankament, jest droga. Z tego powodu autorzy często nie mogą sobie pozwolić, na wszystko czego by chcieli, co często skutkuje pustymi tłami, czy niedopracowanymi postaciami. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem nowe wcielenie TMNT. Tła są szczegółowe i dopracowane, a postacie nie odbiegają. Ruchy postaci są oczywiście płynne, co w scenach walki naprawdę umila patrzenie. Sceny walki są dynamiczne i dobrze wyreżyserowane, człowiek który to robi musi znać się na rzeczy. Skoro jesteśmy przy kwestiach technicznych, nie można nie wspomnieć o muzyce, która jest naprawdę dobrze skomponowana i cudownie konsoliduje się z tonem opowieści. Theme song wymiata.


Nickelodeon dało radę i przedstawiło naprawdę udaną inkarnację Żółwi. Zdarzają sie wpadki, ale toną one w morzu zalet. Nowe przygody Wojowniczych Żółwi Ninja niewątpliwe przypadły mi do gustu, dlatego zachęcam Was, abyście dali im szansę i sami wyrobili sobie zdanie. 

3 komentarze:

  1. Przyjemny tekst. Zgadzam się, że nowe Żółwie są bardzo ok, choć kilka rażących potknięć językowych odbiera przyjemność z lektury. "Konsoliduje się" brzmi okropnie, a tonie się w morzu, a nie pod nim itp.

    Na moim blogu o nowych "Żółwiach" pisał Paweł Deptuch:
    http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/06/zowie-na-miare-nowych-czasow-goscinnie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż ćwiczę swój warsztat pisarski, dlatego naprawdę dziękuję za porady.

      Usuń
  2. Ja też nigdy za bardzo nie interesowałam się Żółwiami, ale zaciekawiona reklamę na Nickelodeon, postanowiłam obejrzeć. Nie żałuję. Myślę, że kreskówka jest naprawdę świetna. Wprawdzie ma parę słabszych odcinków, ale nie ujmuje to całości. Poza tym zgadzam się, że muzyka w czołówce wymiata!

    OdpowiedzUsuń