Niedawno na forum gildii
napisałem o swoim pierwszym spotkaniu z komiksem. Teraz i wam przedstawiam historie swojego
pierwszego spotkania z komiksem…
Swoją przygodę z komiksem
zacząłem w wieku 8 lat. Zaczęło się niewinnie. Pewnego dnia Babcia kupiła mi
w kiosku Magazyn ze Spider-Man’em. Mimo
iż było to zwykłe pisemko dla dzieci wciągnęło
mnie niesamowicie. Kilka miesięcy później poszedłem do kiosku
szukając kolejnego egzemplarza mojego
magazynu. Jednak w kiosku było pusto. Smutny, przybity i lekko zapłakany chciałem odchodzić aż zobaczyłem
Giganta z Kaczorem Donaldem.
Powiedziałem czemu nie. Komiks miał 250 stron. Był moim skarbem.
Chwaliłem się całej mojej rodzinie jaki
gruby komiks kupiłem. Zabierałem go na każdą dłuższą wyprawę. Później zebrałem jeszcze kilak
egzemplarzy i zaprzestałem kupowania. Gdy mam gorszy dzień lubię do nich wracać
na umilenie czasu są w sam raz.
W
wieku 10 lat zapoznawałem się z dobrodziejstwem Internetu. Przypomniałem
sobie o moich magazynach z Spiderkiem. Z
pomocą bardziej zapoznanego kolegi wpisaliśmy
na Allegro frazę Spider-Man i to było kluczem do totalnego przesiąknięcia komiksowym bakcylem. Czasy TM-Semic dawno
przeminęły. Gdy ja się urodziłem on
upadał. Na szczęście po drodze trafiłem na Dobry komiks. Wraz z
wspomnianym kolegą zrobiliśmy swoje
pierwsze większe komiksowe zakupy. On kupił sobie Spidera, jeśli się nie mylę to był Powrót do
domu JMS’a. Ja natomiast kupiłem sobie
Ultimate X-Men Millara. Każdego dnia niecierpliwie czekałem aż listonosz przyniesie mi paczkę. Dni mijały, a ja nadal
czekałem w oknie na przyjście listonosza.
Gdy przyszedł pospiesznie pobiegłem w jego kierunku przywitałem się
serdecznie, ale okazało się, że on ma
tylko rentę dla dziadka i zero paczek. Mijały kolejne dni, a komiksów ani widu
ani słychu. Po kilku dniach i kilku nieprzyjemnych słowach sprzedający zgłosił
że paczka zaginęła czy coś (ach nasza kochana Poczta Polska ;P), lecz gdy tylko
się znalazła natychmiastowo wysłał ją za pomocą kuriera i przeprosił za
problemy. Gdy komiksy do mnie dotarły
skakałem z radości. Gdy przeczytałem historie byłem zachwycony. Nie wiem, co zrobiło na mnie
większe wrażenie fabuła czy przewijające się przekleństwa. No co miałem 10 lat
jak przeczytałem komiks z przekleństwami
czułem się taki dorosły. Z kumplem mówiliśmy sobie że kupimy sobie nawet
sejf na nasze skarby. Próbowaliśmy go nawet zrobić sami, ze starej komody, ale
po kilku dniach zapał znikł :D.
Rok później ubłagałem mamę by
kupiła mi pierwszy tom Inhumans od
Egmontu. Znów zaczęło się wyczekiwanie, na szczęście tym razem o wiele krótsze. To był mój pierwszy bądź co
bądź trejd. Byłem zachwycony tak ślicznym wydaniem. Połyskliwa okładka
wyglądała tak ekskluzywnie. I choć trejd wydany był na „papierze toaletowym” to
i tak mi się podobał. Kiedyś nie miałem wielkich wymagań. Na komiks patrzyłem
przez cały dzień, przeczytałem go dopiero
nazajutrz. Otwarłem go, a mym oczom ukazały się przepiękne rysunki
Jae’go Lee i świetnym scenariuszem Paula
Jenkins’a. Achhhhhh co to było za przeżycie. Dziś scenariusz jest moim zdaniem
nadal świetny. Jenkins i Lee są artystami których darzę największym
sentymentem. Do dziś trzymam komiks
głęboko w szafce, w specjalnie kupionym na ten cel segregatorze, na dodatek w trzech foliach ochronnych.
Sam nie wiem czemu włożyłem go w aż trzy folie, teraz porostu nie chce mi się
ich ściągać. Kupiłem go za 40 złociszy, ale jak spojrzałem na tylnią stronę
okładki i zobaczyłem cenę 22 zł, to czułem się nieźle wydymany. Tłumaczyłem
mamie że za kilka lat będzie warty nawet 1000 złotych. Achhhh naiwny ja. :)
Rok później wprawiony już w
władaniu przeglądarką zacząłem szukać
informacji o mych komiksach. Tak trafiłem na portal Avalon (przy okazji
dowiedziałem się że Polskie komiksy to tylko przedruki amerykańskich :O) i to
on sprawił że mogłem pielęgnować swą
pasję i poszerzać wiedzę. Czytałem biosy i wchłaniałem świetną „Historię
Marvela” Lexa. Kiedyś przypadkowo jeszcze wpadłem gildię, a do dwóch lat śledzę
także i inne serwisy i blogi.
A więc to był mój w miarę
szczegółowy opis pierwszego spotkania z medium komiksowym. Jeśli chcecie
możecie pisać w komentarzach jak to z wami było. Zapraszam do wspominania. :D
Fajnie się czyta Twoje teksty, aż dziw, że tyle wspomnień u tak młodej osoby ;) Te młodzieńcze pomysły, problemy i radość z każdego szczegółu heh :)
OdpowiedzUsuńPierwsze komiksy u mnie to przynoszone przez Wujka pracującego wówczas w drukarni Giganty, później wszelkie wydawnictwa Tm Semic, na czele z pajęczakiem.
A pierwszy kontakt z komiksem jako takim to... szkolna biblioteka. Tak, wtedy było ich mnóstwo i jak tylko poszedłem do szkoły to okupowałem bibliotekę, wypożyczając kolejne zeszyty np. Alfa. Pamiętam, że leżały one na kilku "kupkach" i nie można było samemu wybierać. Pani z biblioteki pokazywała okładkę i człowiek musiał decydować po niej, czy bierze czy nie :) Na początku to jeszcze nie był problem, bo się brało wszystko, ale po jakimś czasie jak już wiele z nich zostało przeczytanych to trochę trwało zanim wybrało się dla siebie komiks. Pani i stojący w kolejce byli niekiedy mocno zniecierpliwieni hehe.
Do dziś wspominam niektóre komiksy, które wtedy czytałem jak np. Good Bye Vietnam. Fajne uczucie jak po tylu latach widzę je na allegro i mogę kupić, aby zgromadzi wydania z tamtych lat.
Jak będzie chwila czasu to napiszę podobny tekst to Ci podeśle link, żebyś mógł porównać swój punkt widzenia z dzisiejszym (prawie)30-latkiem :)Jak widzę pewne rzeczy się nie zmieniają.
A najbardziej cieszy mnie, że są jeszcze młodzi, którzy chcą i lubią czytać. Brawo!
Dzięki bardzo za miłe słowa. I oczywiście bardzo chętnie przeczytałbym podobny tekst. ;)
Usuń