niedziela, 3 marca 2013

Wspomnień czar... Pierwsze spotkanie z komiksem.


Niedawno na forum gildii napisałem o swoim pierwszym spotkaniu z komiksem.  Teraz i wam przedstawiam historie swojego pierwszego spotkania z komiksem…

Swoją przygodę z komiksem zacząłem w wieku 8 lat. Zaczęło się niewinnie. Pewnego dnia Babcia kupiła mi w  kiosku Magazyn ze Spider-Man’em. Mimo iż było to zwykłe pisemko dla dzieci wciągnęło  mnie niesamowicie. Kilka miesięcy później poszedłem do kiosku szukając  kolejnego egzemplarza mojego magazynu. Jednak w kiosku było pusto. Smutny, przybity  i lekko zapłakany chciałem odchodzić aż zobaczyłem Giganta z Kaczorem Donaldem.  Powiedziałem czemu nie. Komiks miał 250 stron. Był moim skarbem. Chwaliłem się  całej mojej rodzinie jaki gruby komiks kupiłem. Zabierałem go na każdą dłuższą  wyprawę. Później zebrałem jeszcze kilak egzemplarzy i zaprzestałem kupowania. Gdy mam gorszy dzień lubię do nich wracać na umilenie czasu są w sam raz. 
W  wieku 10 lat zapoznawałem się z dobrodziejstwem Internetu. Przypomniałem sobie  o moich magazynach z Spiderkiem. Z pomocą bardziej zapoznanego kolegi  wpisaliśmy na Allegro frazę Spider-Man i to było kluczem do totalnego przesiąknięcia  komiksowym bakcylem. Czasy TM-Semic dawno przeminęły. Gdy ja się urodziłem on  upadał. Na szczęście po drodze trafiłem na Dobry komiks. Wraz z wspomnianym  kolegą zrobiliśmy swoje pierwsze większe komiksowe zakupy. On kupił sobie  Spidera, jeśli się nie mylę to był Powrót do domu JMS’a. Ja natomiast kupiłem  sobie Ultimate X-Men Millara. Każdego dnia niecierpliwie czekałem aż listonosz  przyniesie mi paczkę. Dni mijały, a ja nadal czekałem w oknie na przyjście listonosza.  Gdy przyszedł pospiesznie pobiegłem w jego kierunku przywitałem się serdecznie,  ale okazało się, że on ma tylko rentę dla dziadka i zero paczek. Mijały kolejne dni, a komiksów ani widu ani słychu. Po kilku dniach i kilku nieprzyjemnych słowach sprzedający zgłosił że paczka zaginęła czy coś (ach nasza kochana Poczta Polska ;P), lecz gdy tylko się znalazła natychmiastowo wysłał ją za pomocą kuriera i przeprosił za problemy. Gdy  komiksy do mnie dotarły skakałem z radości. Gdy przeczytałem historie byłem  zachwycony. Nie wiem, co zrobiło na mnie większe wrażenie fabuła czy przewijające się przekleństwa. No co miałem 10 lat jak przeczytałem komiks z przekleństwami  czułem się taki dorosły. Z kumplem mówiliśmy sobie że kupimy sobie nawet sejf na nasze skarby. Próbowaliśmy go nawet zrobić sami, ze starej komody, ale po kilku dniach zapał znikł :D.  
Rok później ubłagałem mamę by kupiła mi pierwszy  tom Inhumans od Egmontu. Znów zaczęło się wyczekiwanie, na szczęście tym razem  o wiele krótsze. To był mój pierwszy bądź co bądź trejd. Byłem zachwycony tak ślicznym wydaniem. Połyskliwa okładka wyglądała tak ekskluzywnie. I choć trejd wydany był na „papierze toaletowym” to i tak mi się podobał. Kiedyś nie miałem wielkich wymagań. Na komiks patrzyłem przez cały dzień, przeczytałem go dopiero  nazajutrz. Otwarłem go, a mym oczom ukazały się przepiękne rysunki Jae’go Lee i  świetnym scenariuszem Paula Jenkins’a. Achhhhhh co to było za przeżycie. Dziś scenariusz jest moim zdaniem nadal świetny. Jenkins i Lee są artystami których darzę największym sentymentem. Do  dziś trzymam komiks głęboko w szafce, w specjalnie kupionym na ten cel  segregatorze, na dodatek w trzech foliach ochronnych. Sam nie wiem czemu włożyłem go w aż trzy folie, teraz porostu nie chce mi się ich ściągać. Kupiłem go za 40 złociszy, ale jak spojrzałem na tylnią stronę okładki i zobaczyłem cenę 22 zł, to czułem się nieźle wydymany. Tłumaczyłem mamie że za kilka lat będzie warty nawet 1000 złotych. Achhhh naiwny ja. :) 
Rok później wprawiony już w władaniu przeglądarką  zacząłem szukać informacji o mych komiksach. Tak trafiłem na portal Avalon (przy okazji dowiedziałem się że Polskie komiksy to tylko przedruki amerykańskich :O) i to on sprawił że mogłem pielęgnować swą  pasję i poszerzać wiedzę. Czytałem biosy i wchłaniałem świetną „Historię Marvela” Lexa. Kiedyś przypadkowo jeszcze wpadłem gildię, a do dwóch lat śledzę także i inne serwisy i blogi.

A więc to był mój w miarę szczegółowy opis pierwszego spotkania z medium komiksowym. Jeśli chcecie możecie pisać w komentarzach jak to z wami było. Zapraszam do wspominania. :D

2 komentarze:

  1. Fajnie się czyta Twoje teksty, aż dziw, że tyle wspomnień u tak młodej osoby ;) Te młodzieńcze pomysły, problemy i radość z każdego szczegółu heh :)

    Pierwsze komiksy u mnie to przynoszone przez Wujka pracującego wówczas w drukarni Giganty, później wszelkie wydawnictwa Tm Semic, na czele z pajęczakiem.

    A pierwszy kontakt z komiksem jako takim to... szkolna biblioteka. Tak, wtedy było ich mnóstwo i jak tylko poszedłem do szkoły to okupowałem bibliotekę, wypożyczając kolejne zeszyty np. Alfa. Pamiętam, że leżały one na kilku "kupkach" i nie można było samemu wybierać. Pani z biblioteki pokazywała okładkę i człowiek musiał decydować po niej, czy bierze czy nie :) Na początku to jeszcze nie był problem, bo się brało wszystko, ale po jakimś czasie jak już wiele z nich zostało przeczytanych to trochę trwało zanim wybrało się dla siebie komiks. Pani i stojący w kolejce byli niekiedy mocno zniecierpliwieni hehe.

    Do dziś wspominam niektóre komiksy, które wtedy czytałem jak np. Good Bye Vietnam. Fajne uczucie jak po tylu latach widzę je na allegro i mogę kupić, aby zgromadzi wydania z tamtych lat.

    Jak będzie chwila czasu to napiszę podobny tekst to Ci podeśle link, żebyś mógł porównać swój punkt widzenia z dzisiejszym (prawie)30-latkiem :)Jak widzę pewne rzeczy się nie zmieniają.

    A najbardziej cieszy mnie, że są jeszcze młodzi, którzy chcą i lubią czytać. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo za miłe słowa. I oczywiście bardzo chętnie przeczytałbym podobny tekst. ;)

      Usuń