poniedziałek, 8 lipca 2013

Superman: Red Son- Mark Millar i Dave Johnson oraz Kilian Plunkett

Ostatni syn planety Krypton nigdy nie był postacią bliską memu sercu. Super siła, szybkość, słuch, rentgenowski, laserowy wzrok, niezniszczalna skóra, absorpcja energii itd. to podstawowy zestaw mocy Supermana, który przez lata się powiększał lub zmniejszał. Te wszystkie zdolności sprawiają, że Kal-El staje się istotą wręcz boską, co niestety w moich oczach jest jego największą przywarą. Co zrobić, aby napisać dobrą historię z eSem skoro ten, potrafi wszystko? Kilku twórcom udało się znaleźć na to sposób, który wcale nie jest tak trudny jakby się wydawało, wystarczy po prostu umieścić historie w ciekawych realiach, a wokół syna Jor-Ela musi znajdować się szereg intrygujących postaci pobocznych. Mark Millar pisząc "Red Son" mógł pójść na całość i pozwolić sobie na najciekawsze rozwiązania. W ten sposób Clark Kent stał się ulubieńcem Stalina, ikoną komunizmu i dumą ZSSR!



Scenarzysta historii nieraz zaskakiwał Nas swoimi komiksami. Tym razem nie jest inaczej. Superman zamiast  wylądować w małym miasteczku w Kansas, zostaje odnaleziony na wsi w komunistycznej Ukrainie. Z wiekiem zaczynają się pojawiać u niego nadludzkie zdolności, które szybko dostrzegają ludzie z Moskwy. Stalin postanawia wsiąść pod swoje skrzydła Cudownego Chłopca. Czerwony Syn staję się dumą i obrońcą Układy Warszawskiego. ZSSR staje się prawdziwą światową potęgą, jedynym krajem który wciąż usilnie stawia na kapitalizm, jest USA.


Autor Ultimate X-Men chcąc wydać ten tytuł, wszedł na prawdziwe pole minowe. Musiał dokładnie uważać, aby nie zamazać prawd historycznych, ale zarazem dostosować je pod swoją mini-serię. Jeśli popełniłby chociaż najmniejszy błąd, można być pewnym, że rozpętałby się nie mała afera. Scenarzysta jednak wyszedł z zadania obronna ręką. Idealnie wplótł swój komiks w historię, ale zmieniając bieg wydarzeń, nie uraził żadnej ze stron. Uczestnicy konfliktu są pokazani w identyczny sposób. Nie ma podziału na czerń i biel, są wyłącznie odcienie szarości. Zarówno Stany jak i Związek Radziecki robią rzeczy lepsze i gorsze. Zarówno jedni jak i drudzy maja swoich liderów, którzy nie zawsze wybierają najlepsze decyzje. Wszyscy raz podupadają, a innym razem rosną w siłę. Należy pochwalić Millara za jego wyczucie sytuacji. Wiedział kiedy powinien przyhamować, a kiedy pójść na całość. Historia została od początku do końca świetnie rozpisana. Każdy element był na swoim miejscu.

Teraz niestety najgorsze, mimo, iż mini-seria była bardzo dobra i inteligentna, to ma jeden mankament. Ostatni Syn Kryptonu nadal pozostaje w moich oczach nudną postacią. Wciąż ten sam bojownik o wolność i sprawiedliwość, który nigdy nie mógł postępować sprzecznie ze swoim naturalnym kompasem moralnym.  To wszytsko sprawia, że było to prawdopodobnie moje ostatnie spotkanie z tym superherosem. O wiele bardziej intrygowały postacie poboczne takie jak Lex Luthor, czy Batman. Jednak w kwestii Batsa znów mógłbym się przyczepić, a to dlatego że, zupełnie nie widzę go w tej roli. Odpowiedniejszym wyborem byłby Green Arrow, który jest najprawdziwszym symbolem buntu i walki z systemem.


Dave Johnson i Kilian Plunkett wykonali wspaniałą robotę. Ich ilustracje przykuwają wzrok. Są szczegółowe i realistyczne, jednak w numerze trzecim zdarzały im sie małe wpadki. Paul Mounts wyśmienicie dobrał kolory do rysunków. Jaskrawe barwy dodają historii uroku. Kiedyś przeczytałem, że ilustracje nawiązują klimatem do starych plakatów propagandowych, i szczerze mówiąc po części się z tym zgadzam.

Superman: Red Son został okrzyknięty najlepszym Elseworldem z udziałem Supermana i trudno się z tym nie zgodzić. Komiks wciąga i nieraz zaskakuje Nas, ciekawymi zwrotami akcji. Inteligentne dialogi, dobrze rozpisane postacie. To wszystko wystarczy, aby zapewnić czytelnikowi kawał soczystej lektury.

4 komentarze:

  1. Najlepszy elseworld z eSem to All-Star Morrisona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. All-Star jest wciąż na mojej liście do przeczytania, więc jak tylko przeczytam podzielę się wrażeniami. Może jeszcze zmienię zdanie. ;)

      Usuń
    2. Osobiście również go polecam, zwłaszcza że za samym eSem nie bardzo przepadam :D
      Trzeba się zapoznać teraz z Red Son.

      Usuń
  2. Ja po przeczytaniu All-Star'a oraz Red Son nadal jestem zdania, że ten drugi jest lepszy. Masa świetnych pomysłów, które czyta się świetnie.

    OdpowiedzUsuń