piątek, 12 lipca 2013

Ultimate Comics Spider-Man Tom 1- Brian M. Bendis i Sara Pichelli


Jednym z moich pierwszych komiksów było Ultimate X-Men. Zrobił na mnie dość spore wrażenie, ale o tym Wam już zdążyłem wspomnieć. Od tamtego czasu nie miałem okazji przeczytać żadnego tytułu z pod szyldu "Ultimate". Zawsze chciałem zacząć czytać "Ultimate Spider-Man", ale z każdą chwilą numerów przybywało, co tylko coraz mocniej zniechęcało mnie do sięgnięcia po tą serię. Niedawno jednak Ziemia 1610, uległa gruntownym zmianom, a seria Ultimate Comics Spider-Man uległą restartowi, co stało się dla mnie idealnym punktem zaczepienia...


Minęło już trochę czasu, więc chyba każdy zdążył, się już dowiedzieć, że Ultimate Peter Parker zmarł, oddając życie za bliskich. Omawiana przeze mnie historia rozpoczyna się na długo przed tym druzgoczącym wydarzeniem. Miles Morales wiedzie normalne życie. Ma kochających rodziców, dostał się do dobrej szkoły. Wszystko idzie jak po maśle, do dnia w którym Miles odwiedza swojego wujka Aarona. Niezwykły splot wydarzeń sprawia, że na drodze chłopaka staje mały pająk z numerem 42 na odwłoku. Jedno ukąszenie na zawsze zmieni życie Moralesa.

Brian M. Bendis, przez wielu jest uważany za twórcę powoli wypalającego się... Nie zgadzam się! Jak niby twórca, który ma w swym dorobku takie serie jak Illuminiati, Alias czy Daredevil mógłby, przestać mieć dobre pomysły? Bendis nadal ma w zanadrzu ciekawe historie i pokazuje to Nam już od wielu lat pisząc, od ponad 180 numerów przygody Spider-mana w Uniwersum Ultimate. Bendis po raz kolejny serwuje Nam świetną lekturę opatrzoną wspaniałymi i naturalnymi dialogami. Tekst połączony z ilustracjami są z pewnością najmocniejszym punktem serii. Teoretycznie Bendis najlepiej spisuje się w komiksach, w których może sobie pozwolić na dużo dialogów. Wtedy na spokojnie może ukazać poszczególne cechy charakterów postaci, relacje miedzy nimi itd. Twórca New Avengers prowadzi nowego Spidera fantastycznie. Miles jest zagubiony, nie wie co ma robić ze swoją mocą. Można by powiedzieć, że Peter był z początku taki sam, ale jest jedna spora różnica Morales, ma zaledwie 13 lat. Nikt w jego wieku nie powinien, nieść na swych barkach takiego ciężaru. I to właśnie wiek bohatera, stwarza na przyszłość wiele ciekawych rozwiązań. Sytuacja jest moim zdaniem trochę podobna, do Aanga z serialu animowanego "Avatar: The Last Airbender". Tam również zaprezentowano nam bohatera, który jest tylko i wyłącznie dzieckiem, ale musi się dostosować do otaczających go realiów. Często sobie nie radzi, ale z czasem dojrzewa i zaczyna rozumieć swe przeznaczenie. Dzięki wiekowi głównego bohatera twórcy pozwolili sobie na wiele ciekawych rozwiązań fabularnych, sądzę, że autor Avengers z pewnością będzie działać na podobnej zasadzie
.

Bendis w pierwszych pięciu numerach stara się ze spokojem wprowadzić nowych bohaterów, dlatego w pierwszym trejdzie nie ujrzymy spektakularnych walk. Cieszą mnie oczka puszczane w stronę czytelników. Takie smaczki są zawsze mile widziane. Historia prowadzona jest w odpowiednim tempie. Kolejnym powodem, który sprawił, ze historia zdobyła w moich oczach uznanie, to fakt, iż najzwyczajniej w świecie kocham historie z cyklu "przeżyjmy to jeszcze raz". Miło popatrzeć na bohatera, który dopiero uczy się korzystać ze swoich mocy, to choćby dlatego dużym sentymentem darzę pierwszą część Spider-mana Raimiego. Co tu dużo mówić BMB, ma pomysł na tą serię i konsekwentnie go realizuje.

Teraz przyszedł czas na najjaśniejszy punkt komiksu. Sara Pichelli to najzwyczajniej w świecie geniusz! Na jej szczegółowe i realistyczne ilustracje mógłbym patrzeć godzinami. Każdy rysunek i każde słowo tworzą razem przepiękną całość, a to za sprawą cudownej mimiki bohaterów. Postacie w tym komiksie mimiką mogłyby zaskoczyć nie jednego uznanego aktora. Widać, że rysownik rozumie ilustrowanych przez niego bohaterów. Nie brak dynamiki, która w komiksach ze Spideyem jest bardzo ważna. Wczuwa się w nastrój towarzyszący danemu wydarzeniu. Rysunkom tylko pomagają świetnie dobrane kolory. Tylko pamiętajcie pierwsza historia trwa tylko pięć numerów! Kto widział szósty na pewno zrozumie, dlaczego to powiedziałem.

Na koniec dodam, że zanim weźmiecie się za czytanie nowego Spider-mana, warto zapoznać się z "The Death of Spider-man" i "Ultimate Fallout", które mimo, iż nie są potrzebne do zrozumienia omawianej prze ze mnie historii, to jednak świetnie uzupełniają wszystkie watki i są po prostu dobrą i przyjemna lekturą.

Pierwszy tom Ultimate Comics Spider-man v2, jest moim zdaniem pozbawiony wad. Tak powinno się pisać historie o Pajęczaku. Powiem więcej! Ultimate Spider Bendisa i Picheli jest najlepsza rzeczą jaka przydarzyła się Ścianołazowi od czasów Amazing Spider-man Straczynskiego. Dziwię się dlaczego Brian nie dostał nigdy w swe ręce Pająka z sąsiedztwa, z głównej ziemi, a taki Slott może sobie go niszczyć dowoli. I tym smutnym akcentem zakończę moja recenzję.   

2 komentarze:

  1. Jako fanboy Milesa, powiem tylko - zajebistość! tak się odświeża superbohaterów. Bendis znowu udowodnił że ma rękę do Pająka.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Brian M. Bendis, przez wielu jest uważany za twórcę powoli wypalającego się... Nie zgadzam się! Jak niby twórca, który ma w swym dorobku takie serie jak Illuminiati, Alias czy Daredevil mógłby, przestać mieć dobre pomysły? Bendis nadal ma w zanadrzu ciekawe historie i pokazuje to Nam już od wielu lat pisząc, od ponad 180 numerów przygody Spider-mana w Uniwersum Ultimate."

    To, że potrafi nadal pisać dobre historie, to nie oznacza, że nie mógł się wypalić. Po prostu ktoś w Marvelu nei potrafił powiedzieć Bendisowi stop i zakończyć jego przygody z Avengers na Siege.

    Teraz Bendis wraca do formy, chociaż nie takiej jak na początkach New Avengers i pisze dobre komiksy. Niestety nie podpadają one wszystkim. Ja na przykład uwielbiam All-New X-Men, Guardians of the Galaxy lubię, a Uncanny X-Men mi nie podchodzi. Za to w Ultimate to nadal rewelacyjny Bendis.

    OdpowiedzUsuń